Znajduje się w Arco de Baúlhe, gdzie stara linia kolejowa Tâmega kończyła się po 50 km od Livração, na linii Douro. Na stacji nie było żadnych pociągów od ponad trzydziestu lat, a od 2013 roku stara linia z Amarante do Arco działa jako ecopista, czyli utrzymywana ścieżka rowerowo-spacerowa, podczas gdy stara stacja w Arco została przekształcona w muzeum. Dobrze znamy ecopistę, ponieważ przeszliśmy lub przejechaliśmy większość z niej w tym czy innym czasie i jest to naprawdę bardzo fajna rzecz do przemierzenia. Dotyczy to zwłaszcza odcinka między Gatão i Mondim de Basto, gdzie ściśle podąża za biegiem rzeki,
60 m nad zachodnim brzegiem, wijąc się wzdłuż krawędzi gór Marão i Alvão. Niektóre widoki są dość wyjątkowe, a Monte Farinha wiernie otacza każdą panoramę, a pista jest ogólnie utrzymywana w dobrym stanie. Jednak aż do tej konkretnej podróży nigdy nie dotarliśmy do końca linii w Bagpipes. Muszę przyznać, że tam pojechaliśmy. Zwieszam głowę ze wstydu.
Drzemka
Muzeum jest zamykane na lunch. Wygląda na to, że stare pociągi też potrzebują drzemki. Ostatnie poranne wizyty muszą rozpocząć się przed 11:30 i kiedy tam dotarliśmy, dowiedzieliśmy się dlaczego. Weszliśmy do miejsca, które kiedyś było kasą biletową, a za parawanem pojawiła się kobieta i spojrzała na nas krótkowzrocznie przez mrok. Zapadła cisza, jakby ktoś nacisnął przycisk pauzy, po czym na jej twarzy pojawił się uśmiech. "Och, chcecie nas odwiedzić?" - powiedziała zachwycona. Odwzajemniliśmy uśmiech, kiwając entuzjastycznie głowami. Wzięła pęk kluczy, odwróciła tabliczkę na drzwiach i zamknęła je za sobą, a my wyszliśmy z kasy. Spojrzałem z powrotem na tabliczkę na drzwiach. Zasadniczo brzmiał on: "Wyjechałem do muzeum. Wkrótce wracam". Poprowadziła nas wzdłuż starego peronu i wzdłuż torów do parowozowni. Poruszała się w zawrotnym tempie i musieliśmy się starać, aby nadążyć, gdy opowiadała o historii linii. Nic, czego nie słyszałem wcześniej, więc mogłem skoncentrować się na złapaniu oddechu. Wybrała klucz i otworzyła drzwi szopy, weszła do środka i nacisnęła przełącznik. Wewnątrz znajdowały się silniki i wagony. Dumą lokomotywy był wspaniały parowóz wyprodukowany przez niemiecką firmę Henschel & Sohn w 1908 roku.
Autor: Fitch O'Connell ;
Silniki parowe
Jestem frajerem silników parowych. Gdyby tylko działał, ale nie było nawet syku pary. Wyjaśniła historię każdego z silników i wagonów. Powiedziała, że najwcześniejszy wagon był tak mały i miał tak wąskie siedzenia, że pasażerowie musieli się przeciskać, aby do niego wsiąść. Powiedziała, że w tamtych czasach były one znacznie cieńsze. Wypróbowałam go i usiadłam. Nie różni się to od latania Ryanairem, pomyślałem. Następnie zostawiła nas, abyśmy biegali po różnych stacjonarnych pojazdach, podczas gdy ona poszła porozmawiać z konserwatorem, z którym przywitaliśmy się po drodze. Wciąż wracałem myślami do parowozu.
Kiedy skończyliśmy, poprowadziła nas wzdłuż innego toru i do innej szopy, przez obrotnicę silnika (wciąż sprawną, jeśli można było znaleźć dwóch lub trzech krzepkich mężczyzn do jej przesunięcia - lub tuzin dzieci, zasugerowałem, pamiętając o pobliskiej szkole). W następnej szopie znajdowały się eleganckie wagony kolejowe. Wagony dla rodziny królewskiej, nie mniej. Wspaniale wyposażone w wytrawiane szkło i wykwintne drewniane panele, mogliśmy tylko gapić się przez okno. Nikt poza członkami rodziny królewskiej nie ma tam wstępu. Interesujące stanowisko jak na republikę.
Autor: Fitch O'Connell ;
Objazd
Pojechaliśmy objazdem przez ogród ziołowy, dzięki bystremu zmysłowi węchu żony, która wywęszyła go, zanim go zobaczyliśmy. Zachęciła nas do zabrania ze sobą kilku sadzonek. Jestem pewien, że nie było to częścią wycieczki po muzeum. Ostatnia wiata nie była dla nas zbyt interesująca - szczegóły dotyczące lokalnych festiwali i zwyczajów oraz nic związanego z pociągami lub koleją, a następnie zaprowadziła nas z powrotem do kasy biletowej, gdzie ponownie odwróciła znak. Zajęło nam to najlepszą część godziny, a wszystko było za darmo. Sklep z pamiątkami zawierał dwa magnesy na lodówkę i kilka pocztówek. Teraz ma tylko jeden magnes na lodówkę. Zostawiliśmy ją, aby się zamknęła i wędrowaliśmy wzdłuż torów do początku ekopisty i z powrotem, mijając starą wieżę ciśnień i małą bocznicę dla pociągów towarowych. Wycieczkę urozmaicały starannie posadzone drzewa szarańczynu strąkowego, które obficie kwitły.
Po powrocie do samochodu otworzyliśmy drzwi i okna, aby wypuścić trochę ciepła na zewnątrz i obserwowaliśmy belgijską parę wyładowującą rowery z kampera i zaczynającą pedałować w dół ekopisty. Samo patrzenie na nich sprawiło, że poczuliśmy się zmęczeni. To, co musieliśmy zrobić, to znaleźć jakiś lunch, a potem trochę się zdrzemnąć.
Fitch is a retired teacher trainer and academic writer who has lived in northern Portugal for over 30 years. Author of 'Rice & Chips', irreverent glimpses into Portugal, and other books.